Nasze wielkie, sycylijskie wakacje we wrześniu cz.1

Czy Sycylia była naszym podróżniczym marzeniem? NIE.

Czy Włosi i włoska mentalność sprawiają, że nam nie tylko oko lata, ale kochamy włoskie jedzenie i architekturę? OWSZEM!

Czy wybraliśmy kierunek, który mógł nas rozczarować? Why not? LUBIMY WYZWANIA.

Czy ta podróż rzeczywiście była wyzwaniem? Raczej NIE. Ale może dlatego, że wyciągnęliśmy wnioski z poprzednich wycieczek do Włoch i mało co było nas w stanie zaskoczyć.

O Sycylii usłyszeliśmy i naczytaliśmy się wielu skrajnych opinii. Ta wyspa nie bawi się w półśrodki: albo ją pokochasz, albo więcej tu nie wrócisz. Sycylia jest specyficzna i mocno różni się od Włoch kontynentalnych. Jest dość surowa, mało cukierkowa i ciężka w odbiorze. Nie każdemu się to spodoba. My traktujemy podróże jako inwestycję i naukę poprzez doświadczanie. Jesteśmy mocno otwarci na to, co zastajemy w danym kraju. Pewne uroki, zachowania, czy tradycje bywają trudne do przyjęcia. Piękno i racja nie mają jednej definicji. Ciężko jednak nie oceniać Sycylijczyków, gdy piękne pagórki, gaje oliwne i miasta na wzgórzach przecinają drogi zawalone śmieciami. Całe wysypiska. Podobny dysonans budzi drugie co do wielkości miasto na Sycylii: Katania, ale o niej później.

Wspaniały wstęp i pijar zrobiłam Sycylii, ale to w zasadzie największy mój niesmak z tej podróży (o pozostałych smaczkach i zaskoczeniach oraz o wskazówkach przeczytasz TUTAJ). Reszta była wyborna, a historia i naturalne piękno oplatają wyspę jak okiem sięgnąć. 13 dni naszej podróży postanowiliśmy przeznaczyć głównie na środkową i południowo-wschodnią część wyspy. Loty zarezerwowaliśmy w połowie kwietnia. Tym razem oferta EasyJet Berlin-Katania okazała się najbardziej korzystna (ok.1000zł/os w dwie strony, 1 bagaż kabinowy 10kg i jeden rejestrowany 23kg). Przez 8 dni mieszkaliśmy w Fontane Bianche i stamtąd zwiedzaliśmy środek i południe wyspy, a pozostałą część urlopu spędziliśmy w Katanii (1 dzień przeznaczając na wycieczkę do Taorminy). Na 8 dni mieliśmy również wypożyczone auto, oddaliśmy je w Katanii (więcej o naszych noclegach i o wypożyczeniu auta TU).

Na mapce na czerwono zaznaczyłam miejscowości, które zwiedzaliśmy, na żółto nasze noclegi, a na turkusowo plaże warte odwiedzenia. Najchętniej każdą pinezkę dałabym w innym kolorze, ponieważ Sycylia od teraz kojarzy mi się głównie z całą paletą barw za sprawą miast zdobionych dziełami wielu wybitnych artystów.

O tym, że doceniłam przewrotny urok tej Panny, niech świadczy liczba zdjęć we wpisie, a to i tak kropla w morzu! Zapraszam więc na (głównie) obrazkową opowieść o wschodniej Sycylii. Oprócz głównych opisów polecam Ci czytać opisy uzupełniające, które znajdują się na niektórych zdjęciach.

Miejscowości które odwiedziliśmy:

1) Noto

Niewielkie miasteczko, do którego z Fontane mieliśmy 27min samochodem i z tego też powodu byliśmy tu zarówno kilka razy w ciągu dnia , jak i wieczorem, gdy świętowaliśmy naszą siódmą rocznicę ślubu. Centro storico w Noto ma jedną główną ulicę z restauracjami, kawiarniami, sklepikami i kilka mniejszych odchodzących, m.in. ze zdobionymi schodami, które podczas Świąt i wydarzeń są jeszcze piękniej przystrajane. Miejscowość o tyle przyjemna, że nie była zatłoczona. Turystów i ludzi w sam raz, by poczuć żyjące miasto.

2) Syrakuzy

4/5 jeśli chodzi o architekturę i 3/5 gdy mówimy o zatłoczeniu. Zdecydowanie można było odczuć, że Syrakuzy są turystycznym miejscem. Nie wywarły na nas jakiegoś ogromnego wrażenia, choć Michał zrobił mi tutaj przy starym Fiacie 500 jedno z najbardziej włoskich zdjęć ever! Bardzo spodobały nam się knajpki wzdłuż Lungomare Alfeo. Niezwykle artystycznie urządzone (w zasadzie jeśli chodzi o wystrój i tworzenie klimatu, Włosi są mistrzami!) zachęciły nas do zamówienia drinków i odpoczynku w cieniu. Do napojów dostaliśmy całą serię pysznych przekąsek (więcej o sycylijskich przysmakach znajdziesz TUTAJ).

3) Ragusa

Jakże polecane i zachwalane na wielu blogach i kontach insta miasteczko. Czasami balonik jest tak mocno nadmuchiwany, a oczekiwania mierzą tak wysoko, że realia lecą z impetem na ryj…ek, że tak delikatnie to ujmę. Przewodniki zachęcają do obejrzenia zarówno Nowego jak i Starego miasta. Tylko że w Nowym był jeden malutki plac i nic więcej. Ot zwykłe miasto. Byliśmy tak zniechęceni, że prawie odpuściliśmy Starą Ragusę. Nie pomagał również fakt, że było ponad 30st, a na starą część trzeba było się wspinać. Moim zdaniem Ragusa (szczególnie nowa) nie musi znaleźć się na liście pt: „koniecznie odwiedzić”. Jest ładnie, ale są znacznie piękniejsze miasta na Sycylii, które wciągają!

4) Modica

Z Fontane do Ragusy jedzie się prawie 1,5h. Całe szczęście, że w pakiecie tuż obok jest Modica, więc można zrobić łączoną wycieczkę. Oba miasta są niewielkie i spokojnie można je zwiedzić i zatrzymać się w każdym w jakiejś restauracji w ciągu jednego dnia. Dodatkowo Modica oferuje piękne punkty widokowe i starodawne cukiernie „Antica Dolceria”, w których możesz zakupić nietopiącą się czekoladę. Składa tylko z 3 składników. Smaków do wyboru cała masa.

5) Caltagirone

Nasza najdalsza samochodowa wycieczka. Miasto słynące z ceramiki oraz schodów, na szczycie których rozpościera się spektakularny widok na miasto. Równie urokliwe są boczne uliczki, w których chcesz się zgubić.

6) Scicli

Tej kruszyny w ogóle nie mieliśmy w planach, a okazała się hitem naszego wyjazdu. Była po prostu w drodze z Caltagirone na jedną z południowych plaż, bo ciężko było nam na Sycylii funkcjonować bez kąpieli w morzu (nasze ulubione plaże na południowo-wschodniej Sycylii są wymienione TUTAJ). W ostatniej chwili Michał przeczytał nam rekomendację od znajomej i tym sposobem po morskim pluskaniu zobaczyliśmy Scicli w promieniach zachodzącego słońca. Nie wiem, czy zdjęcia oddają piękno tego miasteczka. Jest magiczne! Z jednej uliczki wchodzisz w drugą, nie wiedząc, co Cię czeka za rogiem. Scicli zaoferowało nam spektakularne widoki… Śmiało możesz tu spędzić cały dzień. Ja nie miałabym nic przeciwko kilku noclegom!

7) Catania

Co to jest za ciężkostrawne miasto! Pierwsze spotkanie z Katanią to jak dostać mokrą szmatą. Ma bardzo specyficzny klimat i zapach… ale po dłuższym poznaniu daje się polubić. Acz jest to relacja z wieloma „pomimo”. Brudne „odniewiadomoczego” chodniki, latające śmieci, kapiąca klimatyzacja to katańska klasyka. Każdy budynek to historia, to uczucie czasami wręcz przygniata, a stare odrapane mury potęgują te doznania. Życie kwitnie tu zwykle po zachodzie słońca, gdy można trochę odetchnąć. Knajpki mają wtedy największy ruch, a sami mieszkańcy wyciągają krzesła i siadają przed domami z sąsiadami. Ciekawie było się przyglądać tej sąsiedzkiej kolektywie. Jak większość miast, Katania robi spore wrażenie, gdy patrzysz na nią „z góry”. Dlatego nie mogliśmy podarować sobie jednego punktu widokowego Chiesa Badia Di Sant’ Agata, o nieprzypadkowej porze, czyli o zachodzie. Z daleka doskonale widać było tonącą w brązach Etnę.

9) Taormina

Tyle osób zachwycało się Taorminą, że sami postanowiliśmy zweryfikować te zachwyty. Z dużą dozą ostrożności po wycieczce do Ragusy. Skoro na wstępie z samego autobusu (jak dostać się do Taorminy z Katanii) witały nas takie krajobrazy, to czy dalej mogło być jeszcze lepiej? Mogło i było. To w Taorminie wreszcie zjadłam prawdziwego pysznego cornetto z kremem pistacjowym. Stąd zapamiętam swoją tak samo mocno ubrudzoną, co zaskoczoną widokami buzię. Miasto perła, piękne, stare i ekskluzywne. W lekkim klimacie Monte Carlo. Zagęszczenie turystów zdecydowanie wybijało poza moją skalę, co drugi to Polak, a my wśród nich. Wcale mnie to nie zaskoczyło. Wiemy, co dobre!

OSTRZEŻENIE: z Taorminy kolejką linową możesz dostać się na jedną z dwóch plaż w Mazzaro. My wybraliśmy tę przy Lido la Pigna. Piękna zatoczka, krystaliczna woda i zdziwienie, że prawie nikogo w wodzie. Odpowiedź dlaczego uzyskaliśmy dosłownie na własnej skórze, gdyż po wejściu do zatoczki okazało się, że pływają tam meduzy. Radek został przez jedną poparzony. Na szczęście nic groźnego, ale tabliczki z ostrzeżeniem były widoczne tylko dla klientów jednego z hoteli przy plaży.

Podsumowanie

Zdaję sobie sprawę, że w pewnych momentach tej części wpisu moje wrażenia o Sycylii brzmią surowo, ale ona właśnie taka jest, jeśli mówimy o miastach i architekturze. Nie oznacza to jednak, że uznałam ją za brzydką. Wręcz przeciwnie. Spodobała mi się ta trudna relacja i nieoczywisty, osobliwy urok tego regionu Włoch. Sycylia ma w sobie wiele sprzeczności i potrafi zaskoczyć w bardzo pozytywny sposób. Dlatego w drugiej, praktycznej części wpisu znajdziesz porady, nasze zaskoczenia i smaczki, jakie spotkały nas na wyspie.

2 thoughts on “Nasze wielkie, sycylijskie wakacje we wrześniu cz.1”

  1. Aga super wpis, a zdjęcia zwalają z nóg. Już nie mogę się doczekać, jak obejrzę je jutro jeszcze raz na komputerze! (Dziś już nadaję z łóżka i telefonu ). Stanowczo pokochałabym się z Sycylią!!! Jest przepiękna!!! Mam wrażenie że te miasteczka wcale nie takie małe i chyba bardziej żywe niż te na Mallorce – a może to tylko wrażenie? Ciekawa jestem.. Na pewno muszę tam kiedyś wylądować !!! No i natchnęłaś mnie – może sama porobię takie relacje z miasteczek.. przecudny ten twój wpis <3

Skomentuj wpis

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top